sobota, 4 maja 2019

Prolog


   Nie miałam pojęcia, co dokładnie się wydarzyło. Jedyne, co usłyszałam we własnej głowie, to: panika. Było ciemno, strasznie i niezbyt ciepło. Zimny wiatr otulał moje ciało, powodował, że czułam się tylko gorzej.
   Ciepła ciecz spływała z łuku brwiowego, oraz ust. Językiem przejechałam po własnych zębach upewniając się, że wszystkie są. Na moje szczęście, pokaleczyłam jedynie język podczas uderzenia. Miałam spuchnięte usta, z których na pewno sączyła się krew. Nie miałam jak sprawdzić stan swojej twarzy.
   Bolała mnie prawa noga, ale szłam przed siebie jeszcze kilka metrów. Upadłam na kolana, gdy tylko weszłam do brzegu lasu. Obejrzałam się za siebie. Nikt nie podążał. Zakręciło mi się w głowie, gdy chciałam ponownie stanąć na nogi.
   Miałam wrażenie, że tylko ja przeżyłam. Chciałam mieć nadzieję, że się myliłam, że oni nadal oddychali. Nikt poza mną nie opuścił zniszczonych samochodów. Oba stały po bokach, z wgiętymi blachami. Światła lamp już dawno zgasły, zapewne powybijane od uderzenia. Przez chwilę byłam w totalnym szoku.
   Przeczołgałam się w stronę aut, gdy do mnie doszło, że ktoś może potrzebować pomocy. Na moje nieszczęście nikt tędy nie przejeżdżał. A jeszcze gorzej, że nie miałam pojęcia, gdzie tak naprawdę byłam.
   Miałam nogi jak z waty, ale wstałam podpierając się o jakieś drzewo. Rozpędziłam się, i zaczęłam biec, byleby za szybko nie upaść. Nie miałam pojęcia, czy ponownie wstałabym.
   Kulałam na nogę, a ból rozprzestrzeniał się po kościach. Jednak nie na tym chciałam się skupić. W momencie poczułam się jeszcze gorzej.
   Chwilowa adrenalina zamieniła się w histeryczny płacz. Obawiałam się tak wielu rzeczy. Począwszy od wyglądu, a skończywszy na konsekwencjach. Tak, okazałam się egoistką, ale to tylko chwilowy stan. Jak na całe zdarzenie, trzymałam się dość dobrze. A może tylko tak mi się zdawało. Moja płacz przeistoczyła się w głuchą ciszę.
   Coś zaszeleściło w krzakach, a po jakieś minucie uspokoiło się. Nie chciałam, by coś mnie zaatakowało, szczególnie w tym momencie. Drzwi od zgniłozielonego Audi były w pół otwarte. To z nich wyczłaponiłam się wcześniej, a teraz wracałam z powrotem. Pomimo bólu moja świadomość nie utraciła się. Szukałam znajomych sylwetek. Mój brat siedział z przodu na miejscu pasażera majacząc o bolącej ręce. Kierowca był nadal nieprzytomny, przynajmniej tak zgadywałam. Obawiałam się tak wielu rzeczy. Miałam nadzieję, że dobry kumpel nie wyzionął ducha. W momencie zależało mi na nim bardziej, niż na samej sobie. Przeszyły mnie wspomnienia z nim związane. Spojrzałam na brata.
– Adi! – mój głos załamywał się. Jęczałam, zamiast krzyczeć. – Adrian! Żyjesz? – nagła ciemność otoczyła mnie, a sylwetki młodych facetów stały jak za mgłą. Musiałam zemdleć.




........




🐺





Meow!
Cześć, kociaki! Wystartowałam z nowym opowiadaniem - możecie już czytać Prolog. Może i nie napisałam dość długiego wstępu opowiadania, ale obiecuję, że rozdział będzie obszerny!
Mam nadzieję, że jest tu ktoś, kto będzie czytał - i tym samym wspierał mnie :)
Oczywiście możecie podawać linki do swoich blogów - możliwe, że spodoba mi sie któreś z Waszych opowiadań i pozostanę czytelnikiem.
Dziś musiałam zamówić nową baterię do laptopa ;/ bo po kilku latach "zepsuła się", więc nie mogę tak całkiem bezprzewodowo używać sprzętu.
Nowy rozdział może pojawić się za tydzień, lub dwa, gdyż dokańczam moje pierwsze opowiadanie :) A już jestem prawie na finiszu, kochani!
A jak spędziliście majówkę? U mnie to od tygodnia pogoda dość paskudna (deszcze, wiatry, zero słońca) i mam katar ;/
Miałam (przedwczoraj) piękny sen. Śniła mi się pewna osoba, z którą nawiązałam świetną relację - i sądzę, że ta postać pojawi się w tym opowiadaniu. W jakimś sensie "ożywię ją tu". Ok, kończę paplaninę. Jeszcze raz zapraszam do odwiedzania, czytania i komentowania!

Pozdrawiam.

Purrsephone.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics